Czasami mam wrażenie, że z dnia na dzień jestem coraz mniej warta, że z każdym dniem coraz bardziej moje cielsko odtrąca ludzi, którym na mnie zależy i których ja potrzebuję. Nie rozumiem dlaczego kiedy to piszę łzy nachodzą mi do oczu, podobnie jak wczoraj. Stanęłam przed lustrem i wtedy na prawdę zrozumiałam jak bardzo nienawidzę swojego ciała, jak bardzo mnie odraża i powoduje, że jestem nieszczęśliwa.
Dzisiaj mamy pierwszy grudzień, a ja nadal stoję w miejscu o ile nie przytyłam jeszcze bardziej.
Od jutra mam nowe zasady:
-piję tylko herbaty, wodę i raz dziennie jeżeli będę chciała sok
-nie jem słodyczy, żadnych
-jem w tygodniu max.400 kcal, a w weekend max.600
-stosuję się do tego do świąt
I na święta chcę sobie zrobic prezent-sama sobie jak nigdy. Na wadze 20 grudnia zobaczę 61 kg, a 24 grudnia równe 60 bądź mniej (wtedy byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie!). Tak więc od tego momentu zaczynam nowe, chude życie wam życzę tego samego. Tak przy okazji, znowu się pocięłam. To mi pomaga.
niedziela, 1 grudnia 2013
piątek, 22 listopada 2013
09
Znowu czuję to co rok temu- obrzydzenie do jedzenia, do świata, do życia. Na zewnątrz się cieszę, a w środku wołam o pomoc. Jem coraz mniej, tak sama z siebie, bez żadnego planowania, bo wtedy jakoś wszystko się układa. Paradoks. Kiedy chcę żeby coś się ruszyło, to się cofam ale kiedy przestaję się starac to samo przychodzi.
Dzisiaj wyszłam z domu, po zjedzeniu porcji owsianki jak dla małego dziecka i uświadomiłam sobie, że nic nie jadłam dopiero o 14 po wyjściu z szkoły i zjadłam dopiero o 15, malutką miseczkę zupy ogórkowej. Potem cztery średnie pierogi ruskie. A potem coś za co przeklinam siebie- trzy/cztery pierniczki (naprawdę małe) i czekoladkę. Cholera znowu. A potem na kolację zjadłam ok. 300 g serka wiejskiego light. Mogło się obejśc bez serka i tych słodyczy. Jutro już tego nie będzie.
Wejdę na wagę 20 grudnia- w dzień wigilii klasowej- nienawidzę takich imprez więc warto by było jakoś poprawic taki dzień. Chcę zobaczyc równe 60 kg. Mam 4 tygodnie, przy czym teraz ważę ok. 68,5 kg- jak można się tak spaśc, nadal tego nie pojmuję.
Jutro idę na urodziny do koleżanki, do kina więc bez jedzenia, a potem mamy iśc na lody, ale jestem chora więc powiem, że nie mogę bo gardło. Idealnie. Ale niczego nie planuję. Wrócę to pocwiczę i zrobię połowę zadania domowego, a potem Kevin sam w domu <3
"Rozmyślanie o śmierci jest rozmyślaniem o wolności"- James Morrison
Dzisiaj wyszłam z domu, po zjedzeniu porcji owsianki jak dla małego dziecka i uświadomiłam sobie, że nic nie jadłam dopiero o 14 po wyjściu z szkoły i zjadłam dopiero o 15, malutką miseczkę zupy ogórkowej. Potem cztery średnie pierogi ruskie. A potem coś za co przeklinam siebie- trzy/cztery pierniczki (naprawdę małe) i czekoladkę. Cholera znowu. A potem na kolację zjadłam ok. 300 g serka wiejskiego light. Mogło się obejśc bez serka i tych słodyczy. Jutro już tego nie będzie.
Wejdę na wagę 20 grudnia- w dzień wigilii klasowej- nienawidzę takich imprez więc warto by było jakoś poprawic taki dzień. Chcę zobaczyc równe 60 kg. Mam 4 tygodnie, przy czym teraz ważę ok. 68,5 kg- jak można się tak spaśc, nadal tego nie pojmuję.
Jutro idę na urodziny do koleżanki, do kina więc bez jedzenia, a potem mamy iśc na lody, ale jestem chora więc powiem, że nie mogę bo gardło. Idealnie. Ale niczego nie planuję. Wrócę to pocwiczę i zrobię połowę zadania domowego, a potem Kevin sam w domu <3
"Rozmyślanie o śmierci jest rozmyślaniem o wolności"- James Morrison
środa, 13 listopada 2013
08
Jeden z najgorszych dni w moim życiu od dłuższego czasu. Wszystko naraz się na siebie nałożyło i przytłoczyło mnie do tego stopnia, że na moim nadgarstku znów zagościły czerwone kreski. Fuck. Teraz zastanawiam się jak je jutro na wf zamaskuje.
Matka po raz kolejny zmieszała mnie z błotem i to z jakże błahego powodu- na 13 przedmiotów mam 3x 1; 2 i 3x 3 a reszta to same piątki, czwórki i szóstki. Co za baba. Najlepsze jest to, że powiedziałam, że nie ważne jakbym się starała to dla niej i tak zawsze będę niewystarczająco dobra. Nie zaprzeczyła, miałam nawet wrażenie, że pokiwała głową na tak. To teraz zobaczy jaka będę idealna. Żadnej oceny poniżej 4 i będę jeśc codziennie małe jabłko, trochę obiadu i 0,5l wody owocowej. Zobaczy jaka jestem okropna.
A co dzisiaj? Po podliczeniu wyszło 550 kcal, jak zawsze musiałam zawalic już drugiego dnia. Jeszcze rano zepsuł się tramwaj i w deszczu musiałam zapieprzac 2 km w deszczu i trafiłam na kartkówkę z fizyki, gdzie źle napisałam wzór i całe zadanie spieprzone.
Jutro tak jak już pisałam wcześniej trochę obiadu i małe jabłko, i ta woda bo pokochałam żywca truskawkowego i malinowego ♥. W piątek głodówka i pewnie tak będzie w każdy aż do świąt bo najpierw po lekcjach mam 30 min francuskiego z nauczycielką, a potem idę z przyjaciółką dawac korki naszemu koledze, więc w domu będę lądowac ok. 17:30, a mamie będę wciskac kity, że jem na mieście. Będę przy okazji dostawac kasę na "obiad", a nowe książki czy cokolwiek innego będą lądowac na moim biurku.
Głowa mnie strasznie boli i nie wiem dlaczego, a jeszcze muszę się trochę pouczyc matematyki i nauczyc się chemii (większośc powtórzyc, ale jednak). Ja spadam pooglądac thinspiracje. papa :*
Matka po raz kolejny zmieszała mnie z błotem i to z jakże błahego powodu- na 13 przedmiotów mam 3x 1; 2 i 3x 3 a reszta to same piątki, czwórki i szóstki. Co za baba. Najlepsze jest to, że powiedziałam, że nie ważne jakbym się starała to dla niej i tak zawsze będę niewystarczająco dobra. Nie zaprzeczyła, miałam nawet wrażenie, że pokiwała głową na tak. To teraz zobaczy jaka będę idealna. Żadnej oceny poniżej 4 i będę jeśc codziennie małe jabłko, trochę obiadu i 0,5l wody owocowej. Zobaczy jaka jestem okropna.
A co dzisiaj? Po podliczeniu wyszło 550 kcal, jak zawsze musiałam zawalic już drugiego dnia. Jeszcze rano zepsuł się tramwaj i w deszczu musiałam zapieprzac 2 km w deszczu i trafiłam na kartkówkę z fizyki, gdzie źle napisałam wzór i całe zadanie spieprzone.
Jutro tak jak już pisałam wcześniej trochę obiadu i małe jabłko, i ta woda bo pokochałam żywca truskawkowego i malinowego ♥. W piątek głodówka i pewnie tak będzie w każdy aż do świąt bo najpierw po lekcjach mam 30 min francuskiego z nauczycielką, a potem idę z przyjaciółką dawac korki naszemu koledze, więc w domu będę lądowac ok. 17:30, a mamie będę wciskac kity, że jem na mieście. Będę przy okazji dostawac kasę na "obiad", a nowe książki czy cokolwiek innego będą lądowac na moim biurku.
Głowa mnie strasznie boli i nie wiem dlaczego, a jeszcze muszę się trochę pouczyc matematyki i nauczyc się chemii (większośc powtórzyc, ale jednak). Ja spadam pooglądac thinspiracje. papa :*
wtorek, 12 listopada 2013
07
W mojej głowie już od około dwóch miesięcy są tylko święta, tylko myśl o tym trzyma mnie przy zdrowych zmysłach. Codziennie słucham świątecznych piosenek, oglądam zdjęcia i filmy o tematyce świątecznej, tyle mi na razie wystarczy. Jednak fakt jest taki, że zostało tylko, niecałe 6 tygodni! Nie mogę się doczekac!
Te 6 tygodni będą idealne pod względem jedzenia i ogólnie wszystkiego! Mam tyle energii i chęci do wszystkiego jak jeszcze nigdy, zwłaszcza do szkoły.
Bilans dzisiaj trochę zepsułam- najpierw zaspałam i wzięłam coś na szybko na śniadanie (miała byc okropna, bezsmakowa owsianka, która ma 100 kcal! a zapycha niesamowicie aż do obiadu o 16...) i potem podczas pieczenia ciasteczek- najpierw spróbowałam trochę surowego ciasta, a potem dwóch małych ciastek... nie piekłam ich dla siebie tylko do szkoły na kiermasz. Ale i tak dobrze, że tylko dwa bo ostatnio skończyło się na 15... obok mnie leżał sobie rogal marciński (400 kcal!!!) ale go nie tknęłam, w szkole koleżanka częstowała mnie dwukrotnie! batonikiem i potem drożdżówką i nie wzięłam. Dzień uważam mimo wszystko za udany. Jutro zebranie.... nie martwię się bo nie wiedzą tylko o 1 z fizyki, ale coś tam wymyśle, bo reszta idzie całkiem nieźle :).
Te 6 tygodni będą idealne pod względem jedzenia i ogólnie wszystkiego! Mam tyle energii i chęci do wszystkiego jak jeszcze nigdy, zwłaszcza do szkoły.
Bilans dzisiaj trochę zepsułam- najpierw zaspałam i wzięłam coś na szybko na śniadanie (miała byc okropna, bezsmakowa owsianka, która ma 100 kcal! a zapycha niesamowicie aż do obiadu o 16...) i potem podczas pieczenia ciasteczek- najpierw spróbowałam trochę surowego ciasta, a potem dwóch małych ciastek... nie piekłam ich dla siebie tylko do szkoły na kiermasz. Ale i tak dobrze, że tylko dwa bo ostatnio skończyło się na 15... obok mnie leżał sobie rogal marciński (400 kcal!!!) ale go nie tknęłam, w szkole koleżanka częstowała mnie dwukrotnie! batonikiem i potem drożdżówką i nie wzięłam. Dzień uważam mimo wszystko za udany. Jutro zebranie.... nie martwię się bo nie wiedzą tylko o 1 z fizyki, ale coś tam wymyśle, bo reszta idzie całkiem nieźle :).
Śniadanie:
kromka chleba razowego- 78 kcal
pół plastra sera żółtego- 18 kcal
jogobella 0%- 63 kcal
Obiad:
groszek z marchewką- 20 kcal
3x brukselka- 20 kcal
łyżka puree z mlekiem 0,5 %- 25 kcal
pół kotleta mielonego- 80 kcal
no i te ciastka- ok. 80 kcal
Razem: ok. 384 kcal+ 2x zielona herbata, jakiś napój na spalanie kalorii, woda 1 l
Z tym kotletem to fajna sprawa. Jadłyśmy obiad (i tak nie chciałam go jeśc) i przyszedł pan od ubezpieczeń, więc poszłam dokończyc jeśc do swojego pokoju i tak oto połowa kotleta spoczywa w mojej szafce. Muszę pamiętac żeby go jutro rano wyrzucic. Miłego tygodnia :*
poniedziałek, 28 października 2013
06
Wpatruję się tępo w przestrzeń nie znając konkretnego celu, nie widząc powodu. Myślę o tym co mam robic, co robię z swoim życiem. O czym tak na prawdę marzę, co chcę osiągnąc, kim jestem..
Pogubiłam się w tym wszystkim. Po raz kolejny... nie umiem radzic sobie z życiem, wszystko mnie dobija, odtrącam ludzi, którym na mnie zależy i nie wiem dlaczego.
Rok temu nie gadałam z mamą, przytuliłam ją po pół roku dopiero na święta, ale to było rok temu. Teraz mówię jej prawie wszystko, przytulamy się- nareszcie czuję, że ją mam i zależy mi na tym, żeby tak zostało. Ale się nie da, jeżeli zostanę na drodze jaką wybrałam, bo przecież ana to niszczenie siebie. Kłamstwa.
Popadam z skrajności w skrajnośc. Jednego dnia katuję się cwiczeniami na których spalam 800 kcal! by przez kolejne dwa jeśc 1100... nie rozumiem.
Daję sobie czas do pierwszego listopada. Jeżeli pierwszego się ogarnę i zjem mniej niż 700 kcal, zostaję. Jeżeli nie to.... to nie wiem, nie mam planu B.
Jutro zostaję w domu, prawie zemdlałam na wf i ledwo doszłam do domu. Nie miałam siły nawet stac w tramwaju. Po powrocie spałam prawie dwie godziny ale czuję się jeszcze gorzej. Moja mama wie, że jeżeli śpię w dzień to rano obudzę się z temperaturą. Nawet nie muszę jej miec. Przyłożę termometr do kaloryfera i tez będzie 37,3 co wystarczy do zostania w domu. Nauczę się na sprawdzian z historii, zrobię zadanie na francuski. Inaczej nie dam rady.
Pogubiłam się w tym wszystkim. Po raz kolejny... nie umiem radzic sobie z życiem, wszystko mnie dobija, odtrącam ludzi, którym na mnie zależy i nie wiem dlaczego.
Rok temu nie gadałam z mamą, przytuliłam ją po pół roku dopiero na święta, ale to było rok temu. Teraz mówię jej prawie wszystko, przytulamy się- nareszcie czuję, że ją mam i zależy mi na tym, żeby tak zostało. Ale się nie da, jeżeli zostanę na drodze jaką wybrałam, bo przecież ana to niszczenie siebie. Kłamstwa.
Popadam z skrajności w skrajnośc. Jednego dnia katuję się cwiczeniami na których spalam 800 kcal! by przez kolejne dwa jeśc 1100... nie rozumiem.
Daję sobie czas do pierwszego listopada. Jeżeli pierwszego się ogarnę i zjem mniej niż 700 kcal, zostaję. Jeżeli nie to.... to nie wiem, nie mam planu B.
Jutro zostaję w domu, prawie zemdlałam na wf i ledwo doszłam do domu. Nie miałam siły nawet stac w tramwaju. Po powrocie spałam prawie dwie godziny ale czuję się jeszcze gorzej. Moja mama wie, że jeżeli śpię w dzień to rano obudzę się z temperaturą. Nawet nie muszę jej miec. Przyłożę termometr do kaloryfera i tez będzie 37,3 co wystarczy do zostania w domu. Nauczę się na sprawdzian z historii, zrobię zadanie na francuski. Inaczej nie dam rady.
wtorek, 15 października 2013
05
Odkładam SGD na przyszły tydzień, nie jestem jeszcze gotowa...
Jestem na siebie zła, jest mi smutno i jestem gruba. Jakieś pytania?
Nie mogę sobie pociąc rąk bo jutro testy alergologiczne, a muszę! Nie dam rady....
Zostają uda. Trudno. Są tak grube, że napis FAT nie zrobi na nich różnicy.
Pieprzona gruba świnia- 650 kcal...
Jestem na siebie zła, jest mi smutno i jestem gruba. Jakieś pytania?
Nie mogę sobie pociąc rąk bo jutro testy alergologiczne, a muszę! Nie dam rady....
Zostają uda. Trudno. Są tak grube, że napis FAT nie zrobi na nich różnicy.
Pieprzona gruba świnia- 650 kcal...
poniedziałek, 14 października 2013
04
Czasami mam wrażenie, że znajduję się w szklanej bańce. Całymi dniami (bierzcie to dosłownie) żyję marzeniami. Marzę kiedy śpię, kiedy idę ulicą, kiedy siedzę w szkole, kiedy jem (właściwie to nie jem, ale pasuje żeby to napisac) kiedy czytam, odrabiam lekcje, uczę się. Pasuje mi to. Taka właśnie jestem, pogrążona w marzeniach i wyobrażaniu sobie swojego życia za 4,5 roku. To pomaga mi wytrwac, przeżyc.
Zawsze wyobrażałam sobie taką osobę (żyjącą marzeniami) jako kruchą istotkę. Ja taka nie jestem, ale dzisiaj się coś zmieniło, z każdą godziną jestem bliższa spełnienia tego wyobrażenia bo NIE JEM.
Zawsze wyobrażałam sobie taką osobę (żyjącą marzeniami) jako kruchą istotkę. Ja taka nie jestem, ale dzisiaj się coś zmieniło, z każdą godziną jestem bliższa spełnienia tego wyobrażenia bo NIE JEM.
Bilans na dziś:
budyń- 130 kcal
3 ciastka (wyrzygane więc nie wliczam)
warzywa na patelnie- 120 kcal
jabłko- 30 kcal
Razem: 280/400 kcal (zaczęłam SGD)
Aktywnośc:
2x cwiczenia na chude nogi
dużo chodzenia
30 brzuszków
+ dwie zielone herbaty, jedna owocowa, litr wody
Można, ogarnęłam się i jestem bliżej ideału. Długa droga przede mną, ale jestem jeden dzień bliżej. Tak będzie już do końca. Bez żadnego zawalania. Czysta droga do chudości.
Jutro idę z klasą do kina więc do powrotu do domu ok. godz. 15 nie zjem nic, a będzie dużo chodzenia :D. Potem w domu muszę zjeśc obiad, czyli zupę pomidorową z makaronem, którego postaram się zjeśc najmniej jak to możliwe. W najgorszym wypadku będzie 250 kcal, w najlepszym 180 :D. Trzymajcie za mnie kciuki, bo pierwsze trzy dni są najgorsze. Żołądek się kurczy, a to masakrycznie boli ;/ Pewnie nie będę spała pół nocy przez ból. Do końca października BĘDĘ wazyc 61 kg, do końca listopada 55 kg, a do końca grudnia 52. Później się zobaczy, ale do 17 marca, czyli moich urodzin 15 muszę ważyc 45 kg. Wtedy nie wiem co będę robic. Od dzisiaj piszę codziennie i w pasku bocznym będę zaznaczyc dni SGD i bez słodyczy.
sobota, 5 października 2013
03
Jakoś żyję, funkcjonuję w miarę normalnie.
Kupiłam dzisiaj kurtkę, brunatną parkę, jest trochę za ciasna ale za półtora tygodnia będzie idealna. Kupię jeszcze tylko buty, rękawiczki, czapkę, szal i swetry i będę gotowa na zimę.
Cały dzień słuchałam jednej piosenki, płakałam przy wszystkim i sama nie wiem dlaczego, ale to nie pierwszy taki dzień.
Pierwszy raz zrobiłam zadanie domowe w sobotę, do godziny 13 miałam już zrobione wszystko co musiałam zrobic i po prostu nic nie robiłam pół dnia.
Bilans na dziś:
śniadanie: rogal maślany+ plasterek żółtego sera= 220 kcal
przekąska: jabłko= 30 kcal
obiad: jakaś zupa (był tam chyba boczek :x)= 300 kcal
podwieczorek: jogurt Danon gratka= 100 kcal
Razem: 650 kcal
Aktywnośc:
100 brzuszków
50 pajacyków
600 skoków na skakance
2x cwiczenia na chude nogi
ok.2 godziny chodzenia
Nie jest najlepiej, jutro będzie pewnie trochę mniej, ale w poniedziałek tylko obiad i jabłko w szkole. Nic więcej. Uczucie głodu ♥♥♥
Kupiłam dzisiaj kurtkę, brunatną parkę, jest trochę za ciasna ale za półtora tygodnia będzie idealna. Kupię jeszcze tylko buty, rękawiczki, czapkę, szal i swetry i będę gotowa na zimę.
Cały dzień słuchałam jednej piosenki, płakałam przy wszystkim i sama nie wiem dlaczego, ale to nie pierwszy taki dzień.
Pierwszy raz zrobiłam zadanie domowe w sobotę, do godziny 13 miałam już zrobione wszystko co musiałam zrobic i po prostu nic nie robiłam pół dnia.
Bilans na dziś:
śniadanie: rogal maślany+ plasterek żółtego sera= 220 kcal
przekąska: jabłko= 30 kcal
obiad: jakaś zupa (był tam chyba boczek :x)= 300 kcal
podwieczorek: jogurt Danon gratka= 100 kcal
Razem: 650 kcal
Aktywnośc:
100 brzuszków
50 pajacyków
600 skoków na skakance
2x cwiczenia na chude nogi
ok.2 godziny chodzenia
Nie jest najlepiej, jutro będzie pewnie trochę mniej, ale w poniedziałek tylko obiad i jabłko w szkole. Nic więcej. Uczucie głodu ♥♥♥
piątek, 4 października 2013
02
Cholera jaśnista mnie trafia, za każdym razem kiedy coś zjem.
Od poniedziałku zaczynam SGD od nowa, nie dałam rady.
Przepraszam.
Robi się coraz zimniej na dworze, a ja mimo warstw ubrań jakie na siebie nakładam trzęsę się z zimna. W szkole dobrze, jakoś daję radę, chociaż codziennie mój stan psychiczny przez moje mega chude przyjaciółki się pogarsza.
Od poniedziałku zaczynam SGD od nowa, nie dałam rady.
Przepraszam.
Robi się coraz zimniej na dworze, a ja mimo warstw ubrań jakie na siebie nakładam trzęsę się z zimna. W szkole dobrze, jakoś daję radę, chociaż codziennie mój stan psychiczny przez moje mega chude przyjaciółki się pogarsza.
Bilans na dziś:
śniadanie: owsianka+ dwie łyżeczki serak wiejskiego light+ dwie łyżeczki dżemu light: 120 kcal
w szkole: gryz grześka, pół Lion'a i jabłko: 130 kcal
obiad: ryba i surówka: 150 kcal
przekąska: jabłko: 40 kcal
Razem: 440 kcal
Kurwa po co jadłam tego grześka i Lion'a! Jutro będzie lepiej, jeszcze pocwiczę dzisiaj, spalę ok 400 kcal, wypije wodę i herbatki zielone. Mam nadzieję, że editu nie będzie. Dostałam idiotyczny okres.
poniedziałek, 30 września 2013
01
Miałam to już zacząc dzisiaj, ale w szkole był dzień chłopaka...
Nie wyszłam poza tysiąc i spaliłam ok. 200 kcal, masakra.
Kocham moich przyjaciół, wszyscy się o mnie troszczą i w ogóle są super i nie chcę ich ranic moim niejedzeniem, ale nie mam wyboru.
Uczę się jak nigdy, nigdy nie spędzałam 3 godzin przy książkach i to jeszcze nie wszystko, bo zostało mi jeszcze jakieś 3 godziny nauki i pisania... Trudno pójdę spac ok. 1 i wstanę o 6... Damy radę, nie pierwszy i nie ostatni raz.
Od jutra zaczynam SGD, A6W i robienie cwiczeń na szczupłe nogi, dodam do tego jeszcze 100 brzuszków i jakieś inne cwiczenia i będzie ok.
Mam zamiar jeśc tylko obiady (mogę jeśc połowę, ale muszę chociaż to bo rodzice (jemy razem)) i ewentualnie małe albo pół jabłka w szkole.
Od jutra zero słodyczy.
Nie wyszłam poza tysiąc i spaliłam ok. 200 kcal, masakra.
Kocham moich przyjaciół, wszyscy się o mnie troszczą i w ogóle są super i nie chcę ich ranic moim niejedzeniem, ale nie mam wyboru.
Uczę się jak nigdy, nigdy nie spędzałam 3 godzin przy książkach i to jeszcze nie wszystko, bo zostało mi jeszcze jakieś 3 godziny nauki i pisania... Trudno pójdę spac ok. 1 i wstanę o 6... Damy radę, nie pierwszy i nie ostatni raz.
Od jutra zaczynam SGD, A6W i robienie cwiczeń na szczupłe nogi, dodam do tego jeszcze 100 brzuszków i jakieś inne cwiczenia i będzie ok.
Mam zamiar jeśc tylko obiady (mogę jeśc połowę, ale muszę chociaż to bo rodzice (jemy razem)) i ewentualnie małe albo pół jabłka w szkole.
Od jutra zero słodyczy.
sobota, 28 września 2013
Dzień dobry?
Chcę tylko powiedziec, że nawet jeśli kiedyś już tu byłam, to mnie tu nie ma. Nie pozostał żaden ślad. Nie wiecie kim jestem. Mam czystą kartę.
Będziecie mi mówic Lissie, nigdy nie podam swojego prawdziwego imienia. To ja tworzę ten świat, w który nikt nie wierzy. Nie wierzy, że umiem go stworzyc, przykre? Już nie.
To ja wyznaczam reguły gry, jej początek i koniec. Mam już za sobą depresję, która była prawie równo rok temu. Tnę się gdy wymaga tego sytuacja. Wymiotuję gdy czuję potrzebę. Znam ten świat i to jakimi prawami się rządzi.
Wchodzisz tu na własną odpowiedzialnośc, ja ci nie kazałam tego robic.
Nie mów mi co dobre, a co złe, znam granicę, którą przekraczam bez skrupułów.
ANA, PRO-ANA, ANOREXIA- jak kto woli, ważne, że od dzisiaj moja królowa.
51 kg do 24 grudnia.
Będziecie mi mówic Lissie, nigdy nie podam swojego prawdziwego imienia. To ja tworzę ten świat, w który nikt nie wierzy. Nie wierzy, że umiem go stworzyc, przykre? Już nie.
To ja wyznaczam reguły gry, jej początek i koniec. Mam już za sobą depresję, która była prawie równo rok temu. Tnę się gdy wymaga tego sytuacja. Wymiotuję gdy czuję potrzebę. Znam ten świat i to jakimi prawami się rządzi.
Wchodzisz tu na własną odpowiedzialnośc, ja ci nie kazałam tego robic.
Nie mów mi co dobre, a co złe, znam granicę, którą przekraczam bez skrupułów.
ANA, PRO-ANA, ANOREXIA- jak kto woli, ważne, że od dzisiaj moja królowa.
51 kg do 24 grudnia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)