poniedziałek, 14 października 2013

04

Czasami mam wrażenie, że znajduję się w szklanej bańce. Całymi dniami (bierzcie to dosłownie) żyję marzeniami. Marzę kiedy śpię, kiedy idę ulicą, kiedy siedzę w szkole, kiedy jem (właściwie to nie jem, ale pasuje żeby to napisac) kiedy czytam, odrabiam lekcje, uczę się. Pasuje mi to. Taka właśnie jestem, pogrążona w marzeniach i wyobrażaniu sobie swojego życia za 4,5 roku. To pomaga mi wytrwac, przeżyc.
Zawsze wyobrażałam sobie taką osobę (żyjącą marzeniami) jako kruchą istotkę. Ja taka nie jestem, ale dzisiaj się coś zmieniło, z każdą godziną jestem bliższa spełnienia tego wyobrażenia bo NIE JEM.
Bilans na dziś:
budyń- 130 kcal
3 ciastka (wyrzygane więc nie wliczam)
warzywa na patelnie- 120 kcal
jabłko- 30 kcal
Razem: 280/400 kcal (zaczęłam SGD)
 Aktywnośc:
2x cwiczenia na chude nogi
dużo chodzenia
30 brzuszków
+ dwie zielone herbaty, jedna owocowa, litr wody
Można, ogarnęłam się i jestem bliżej ideału. Długa droga przede mną, ale jestem jeden dzień bliżej. Tak będzie już do końca. Bez żadnego zawalania. Czysta droga do chudości. 
Jutro idę z klasą do kina więc do powrotu do domu ok. godz. 15 nie zjem nic, a będzie dużo chodzenia :D. Potem w domu muszę zjeśc obiad, czyli zupę pomidorową z makaronem, którego postaram się zjeśc najmniej jak to możliwe. W najgorszym wypadku będzie 250 kcal, w najlepszym 180 :D. Trzymajcie za mnie kciuki, bo pierwsze trzy dni są najgorsze. Żołądek się kurczy, a to masakrycznie boli ;/ Pewnie nie będę spała pół nocy przez ból. Do końca października BĘDĘ wazyc 61 kg, do końca listopada 55 kg, a do końca grudnia 52. Później się zobaczy, ale do 17 marca, czyli moich urodzin 15 muszę ważyc 45 kg. Wtedy nie wiem co będę robic. Od dzisiaj piszę codziennie i w pasku bocznym będę zaznaczyc dni SGD i bez słodyczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz