Zawsze wyobrażałam sobie taką osobę (żyjącą marzeniami) jako kruchą istotkę. Ja taka nie jestem, ale dzisiaj się coś zmieniło, z każdą godziną jestem bliższa spełnienia tego wyobrażenia bo NIE JEM.
Bilans na dziś:
budyń- 130 kcal
3 ciastka (wyrzygane więc nie wliczam)
warzywa na patelnie- 120 kcal
jabłko- 30 kcal
Razem: 280/400 kcal (zaczęłam SGD)
Aktywnośc:
2x cwiczenia na chude nogi
dużo chodzenia
30 brzuszków
+ dwie zielone herbaty, jedna owocowa, litr wody
Można, ogarnęłam się i jestem bliżej ideału. Długa droga przede mną, ale jestem jeden dzień bliżej. Tak będzie już do końca. Bez żadnego zawalania. Czysta droga do chudości.
Jutro idę z klasą do kina więc do powrotu do domu ok. godz. 15 nie zjem nic, a będzie dużo chodzenia :D. Potem w domu muszę zjeśc obiad, czyli zupę pomidorową z makaronem, którego postaram się zjeśc najmniej jak to możliwe. W najgorszym wypadku będzie 250 kcal, w najlepszym 180 :D. Trzymajcie za mnie kciuki, bo pierwsze trzy dni są najgorsze. Żołądek się kurczy, a to masakrycznie boli ;/ Pewnie nie będę spała pół nocy przez ból. Do końca października BĘDĘ wazyc 61 kg, do końca listopada 55 kg, a do końca grudnia 52. Później się zobaczy, ale do 17 marca, czyli moich urodzin 15 muszę ważyc 45 kg. Wtedy nie wiem co będę robic. Od dzisiaj piszę codziennie i w pasku bocznym będę zaznaczyc dni SGD i bez słodyczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz