Jeden z najgorszych dni w moim życiu od dłuższego czasu. Wszystko naraz się na siebie nałożyło i przytłoczyło mnie do tego stopnia, że na moim nadgarstku znów zagościły czerwone kreski. Fuck. Teraz zastanawiam się jak je jutro na wf zamaskuje.
Matka po raz kolejny zmieszała mnie z błotem i to z jakże błahego powodu- na 13 przedmiotów mam 3x 1; 2 i 3x 3 a reszta to same piątki, czwórki i szóstki. Co za baba. Najlepsze jest to, że powiedziałam, że nie ważne jakbym się starała to dla niej i tak zawsze będę niewystarczająco dobra. Nie zaprzeczyła, miałam nawet wrażenie, że pokiwała głową na tak. To teraz zobaczy jaka będę idealna. Żadnej oceny poniżej 4 i będę jeśc codziennie małe jabłko, trochę obiadu i 0,5l wody owocowej. Zobaczy jaka jestem okropna.
A co dzisiaj? Po podliczeniu wyszło 550 kcal, jak zawsze musiałam zawalic już drugiego dnia. Jeszcze rano zepsuł się tramwaj i w deszczu musiałam zapieprzac 2 km w deszczu i trafiłam na kartkówkę z fizyki, gdzie źle napisałam wzór i całe zadanie spieprzone.
Jutro tak jak już pisałam wcześniej trochę obiadu i małe jabłko, i ta woda bo pokochałam żywca truskawkowego i malinowego ♥. W piątek głodówka i pewnie tak będzie w każdy aż do świąt bo najpierw po lekcjach mam 30 min francuskiego z nauczycielką, a potem idę z przyjaciółką dawac korki naszemu koledze, więc w domu będę lądowac ok. 17:30, a mamie będę wciskac kity, że jem na mieście. Będę przy okazji dostawac kasę na "obiad", a nowe książki czy cokolwiek innego będą lądowac na moim biurku.
Głowa mnie strasznie boli i nie wiem dlaczego, a jeszcze muszę się trochę pouczyc matematyki i nauczyc się chemii (większośc powtórzyc, ale jednak). Ja spadam pooglądac thinspiracje. papa :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz