Wpatruję się tępo w przestrzeń nie znając konkretnego celu, nie widząc powodu. Myślę o tym co mam robic, co robię z swoim życiem. O czym tak na prawdę marzę, co chcę osiągnąc, kim jestem..
Pogubiłam się w tym wszystkim. Po raz kolejny... nie umiem radzic sobie z życiem, wszystko mnie dobija, odtrącam ludzi, którym na mnie zależy i nie wiem dlaczego.
Rok temu nie gadałam z mamą, przytuliłam ją po pół roku dopiero na święta, ale to było rok temu. Teraz mówię jej prawie wszystko, przytulamy się- nareszcie czuję, że ją mam i zależy mi na tym, żeby tak zostało. Ale się nie da, jeżeli zostanę na drodze jaką wybrałam, bo przecież ana to niszczenie siebie. Kłamstwa.
Popadam z skrajności w skrajnośc. Jednego dnia katuję się cwiczeniami na których spalam 800 kcal! by przez kolejne dwa jeśc 1100... nie rozumiem.
Daję sobie czas do pierwszego listopada. Jeżeli pierwszego się ogarnę i zjem mniej niż 700 kcal, zostaję. Jeżeli nie to.... to nie wiem, nie mam planu B.
Jutro zostaję w domu, prawie zemdlałam na wf i ledwo doszłam do domu. Nie miałam siły nawet stac w tramwaju. Po powrocie spałam prawie dwie godziny ale czuję się jeszcze gorzej. Moja mama wie, że jeżeli śpię w dzień to rano obudzę się z temperaturą. Nawet nie muszę jej miec. Przyłożę termometr do kaloryfera i tez będzie 37,3 co wystarczy do zostania w domu. Nauczę się na sprawdzian z historii, zrobię zadanie na francuski. Inaczej nie dam rady.
poniedziałek, 28 października 2013
wtorek, 15 października 2013
05
Odkładam SGD na przyszły tydzień, nie jestem jeszcze gotowa...
Jestem na siebie zła, jest mi smutno i jestem gruba. Jakieś pytania?
Nie mogę sobie pociąc rąk bo jutro testy alergologiczne, a muszę! Nie dam rady....
Zostają uda. Trudno. Są tak grube, że napis FAT nie zrobi na nich różnicy.
Pieprzona gruba świnia- 650 kcal...
Jestem na siebie zła, jest mi smutno i jestem gruba. Jakieś pytania?
Nie mogę sobie pociąc rąk bo jutro testy alergologiczne, a muszę! Nie dam rady....
Zostają uda. Trudno. Są tak grube, że napis FAT nie zrobi na nich różnicy.
Pieprzona gruba świnia- 650 kcal...
poniedziałek, 14 października 2013
04
Czasami mam wrażenie, że znajduję się w szklanej bańce. Całymi dniami (bierzcie to dosłownie) żyję marzeniami. Marzę kiedy śpię, kiedy idę ulicą, kiedy siedzę w szkole, kiedy jem (właściwie to nie jem, ale pasuje żeby to napisac) kiedy czytam, odrabiam lekcje, uczę się. Pasuje mi to. Taka właśnie jestem, pogrążona w marzeniach i wyobrażaniu sobie swojego życia za 4,5 roku. To pomaga mi wytrwac, przeżyc.
Zawsze wyobrażałam sobie taką osobę (żyjącą marzeniami) jako kruchą istotkę. Ja taka nie jestem, ale dzisiaj się coś zmieniło, z każdą godziną jestem bliższa spełnienia tego wyobrażenia bo NIE JEM.
Zawsze wyobrażałam sobie taką osobę (żyjącą marzeniami) jako kruchą istotkę. Ja taka nie jestem, ale dzisiaj się coś zmieniło, z każdą godziną jestem bliższa spełnienia tego wyobrażenia bo NIE JEM.
Bilans na dziś:
budyń- 130 kcal
3 ciastka (wyrzygane więc nie wliczam)
warzywa na patelnie- 120 kcal
jabłko- 30 kcal
Razem: 280/400 kcal (zaczęłam SGD)
Aktywnośc:
2x cwiczenia na chude nogi
dużo chodzenia
30 brzuszków
+ dwie zielone herbaty, jedna owocowa, litr wody
Można, ogarnęłam się i jestem bliżej ideału. Długa droga przede mną, ale jestem jeden dzień bliżej. Tak będzie już do końca. Bez żadnego zawalania. Czysta droga do chudości.
Jutro idę z klasą do kina więc do powrotu do domu ok. godz. 15 nie zjem nic, a będzie dużo chodzenia :D. Potem w domu muszę zjeśc obiad, czyli zupę pomidorową z makaronem, którego postaram się zjeśc najmniej jak to możliwe. W najgorszym wypadku będzie 250 kcal, w najlepszym 180 :D. Trzymajcie za mnie kciuki, bo pierwsze trzy dni są najgorsze. Żołądek się kurczy, a to masakrycznie boli ;/ Pewnie nie będę spała pół nocy przez ból. Do końca października BĘDĘ wazyc 61 kg, do końca listopada 55 kg, a do końca grudnia 52. Później się zobaczy, ale do 17 marca, czyli moich urodzin 15 muszę ważyc 45 kg. Wtedy nie wiem co będę robic. Od dzisiaj piszę codziennie i w pasku bocznym będę zaznaczyc dni SGD i bez słodyczy.
sobota, 5 października 2013
03
Jakoś żyję, funkcjonuję w miarę normalnie.
Kupiłam dzisiaj kurtkę, brunatną parkę, jest trochę za ciasna ale za półtora tygodnia będzie idealna. Kupię jeszcze tylko buty, rękawiczki, czapkę, szal i swetry i będę gotowa na zimę.
Cały dzień słuchałam jednej piosenki, płakałam przy wszystkim i sama nie wiem dlaczego, ale to nie pierwszy taki dzień.
Pierwszy raz zrobiłam zadanie domowe w sobotę, do godziny 13 miałam już zrobione wszystko co musiałam zrobic i po prostu nic nie robiłam pół dnia.
Bilans na dziś:
śniadanie: rogal maślany+ plasterek żółtego sera= 220 kcal
przekąska: jabłko= 30 kcal
obiad: jakaś zupa (był tam chyba boczek :x)= 300 kcal
podwieczorek: jogurt Danon gratka= 100 kcal
Razem: 650 kcal
Aktywnośc:
100 brzuszków
50 pajacyków
600 skoków na skakance
2x cwiczenia na chude nogi
ok.2 godziny chodzenia
Nie jest najlepiej, jutro będzie pewnie trochę mniej, ale w poniedziałek tylko obiad i jabłko w szkole. Nic więcej. Uczucie głodu ♥♥♥
Kupiłam dzisiaj kurtkę, brunatną parkę, jest trochę za ciasna ale za półtora tygodnia będzie idealna. Kupię jeszcze tylko buty, rękawiczki, czapkę, szal i swetry i będę gotowa na zimę.
Cały dzień słuchałam jednej piosenki, płakałam przy wszystkim i sama nie wiem dlaczego, ale to nie pierwszy taki dzień.
Pierwszy raz zrobiłam zadanie domowe w sobotę, do godziny 13 miałam już zrobione wszystko co musiałam zrobic i po prostu nic nie robiłam pół dnia.
Bilans na dziś:
śniadanie: rogal maślany+ plasterek żółtego sera= 220 kcal
przekąska: jabłko= 30 kcal
obiad: jakaś zupa (był tam chyba boczek :x)= 300 kcal
podwieczorek: jogurt Danon gratka= 100 kcal
Razem: 650 kcal
Aktywnośc:
100 brzuszków
50 pajacyków
600 skoków na skakance
2x cwiczenia na chude nogi
ok.2 godziny chodzenia
Nie jest najlepiej, jutro będzie pewnie trochę mniej, ale w poniedziałek tylko obiad i jabłko w szkole. Nic więcej. Uczucie głodu ♥♥♥
piątek, 4 października 2013
02
Cholera jaśnista mnie trafia, za każdym razem kiedy coś zjem.
Od poniedziałku zaczynam SGD od nowa, nie dałam rady.
Przepraszam.
Robi się coraz zimniej na dworze, a ja mimo warstw ubrań jakie na siebie nakładam trzęsę się z zimna. W szkole dobrze, jakoś daję radę, chociaż codziennie mój stan psychiczny przez moje mega chude przyjaciółki się pogarsza.
Od poniedziałku zaczynam SGD od nowa, nie dałam rady.
Przepraszam.
Robi się coraz zimniej na dworze, a ja mimo warstw ubrań jakie na siebie nakładam trzęsę się z zimna. W szkole dobrze, jakoś daję radę, chociaż codziennie mój stan psychiczny przez moje mega chude przyjaciółki się pogarsza.
Bilans na dziś:
śniadanie: owsianka+ dwie łyżeczki serak wiejskiego light+ dwie łyżeczki dżemu light: 120 kcal
w szkole: gryz grześka, pół Lion'a i jabłko: 130 kcal
obiad: ryba i surówka: 150 kcal
przekąska: jabłko: 40 kcal
Razem: 440 kcal
Kurwa po co jadłam tego grześka i Lion'a! Jutro będzie lepiej, jeszcze pocwiczę dzisiaj, spalę ok 400 kcal, wypije wodę i herbatki zielone. Mam nadzieję, że editu nie będzie. Dostałam idiotyczny okres.
Subskrybuj:
Posty (Atom)