Czasami mam wrażenie, że z dnia na dzień jestem coraz mniej warta, że z każdym dniem coraz bardziej moje cielsko odtrąca ludzi, którym na mnie zależy i których ja potrzebuję. Nie rozumiem dlaczego kiedy to piszę łzy nachodzą mi do oczu, podobnie jak wczoraj. Stanęłam przed lustrem i wtedy na prawdę zrozumiałam jak bardzo nienawidzę swojego ciała, jak bardzo mnie odraża i powoduje, że jestem nieszczęśliwa.
Dzisiaj mamy pierwszy grudzień, a ja nadal stoję w miejscu o ile nie przytyłam jeszcze bardziej.
Od jutra mam nowe zasady:
-piję tylko herbaty, wodę i raz dziennie jeżeli będę chciała sok
-nie jem słodyczy, żadnych
-jem w tygodniu max.400 kcal, a w weekend max.600
-stosuję się do tego do świąt
I na święta chcę sobie zrobic prezent-sama sobie jak nigdy. Na wadze 20 grudnia zobaczę 61 kg, a 24 grudnia równe 60 bądź mniej (wtedy byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie!). Tak więc od tego momentu zaczynam nowe, chude życie wam życzę tego samego. Tak przy okazji, znowu się pocięłam. To mi pomaga.